sobota, 19 września 2009

Nobody cares

Taksówka zatrzymała się tuż przed nią. Jak większość aut w tym mieście była brzydka i przeciętna. Średnia i powszednia, modelowy środek komunikacji szarego człowieka. Bogaci mieli własne samochody prowadzone przez szoferów, biedni nie oglądali się za taksówkami.
Natasza była zadowolona, że nie musiała długo czekać – wiosenny wiatr był jeszcze chłodny, a jej kusa spódniczka nie osłaniała ciała przed nieprzyjemnymi podmuchami. Sytuacji nie polepszał fakt, że nie miała na sobie bielizny. Otworzyła drzwi auta i wrzuciła tornister na tylne siedzenie. Przekazała kierowcy adres i rozsiadła się wygodnie, wyciągając z kieszeni komórkę. Szybko wystukała numer i wysłała krótkiego SMSa: „Jadę”.
Ruszyli. Wiedziała, że ma trochę czasu, więc wyciągnęła przybory do makijażu i poprawiła zarys ust, lekko podkreślając ich wilgotną wypukłość. Zerknęła w lusterko kierowcy i napotkała jego wpatrzone oczy. Gdy tylko ich spojrzenia spotkały się, taksówkarz, spłoszony, odwrócił wzrok.
- Co, nie podoba ci się nastoletnia uczennica bez majtek? – pomyślała złośliwie – A może właśnie przypomniała ci się własna żona i jest ci głupio, że stanął ci na widok młodej siksy? Podniecają cię związane w warkoczyki włosy i opadające podkolanówki?
Wzruszyła ramionami i wcisnęła do uszu niewielkie słuchawki. Znany, ochrypły głos i ponury dźwięk gitar otuliły ją opiekuńczym całunem i odcięły od zewnętrznego świata.
The world is cruel as usual
Apathy is what you always get
You can scream, you can cry
But nobody cares... nobody cares…
Nie czuła żadnych emocji. Jak zwykle zresztą. Obojętnie patrzyła na mijane domy, które przesuwały się przed jej oczami. To była smętna dzielnica, szara jak popiół i beznadziejna jak codzienność. Patrzyła w twarze mijanych przechodniów – zmęczone i nijakie. Przymknęła oczy.
Było ich wielu... Bardzo wielu. Pierwszy był ten gość w bidulu. Pieprzony kierownik placówki. Przyszedł do niej już pierwszej nocy, gdy jeszcze nie znała nikogo, nie miała się komu wyżalić i wypłakać. W sumie nie był taki najgorszy. Przynajmniej zachowywał jakieś pozory. Mówił, że zaopiekuje się nią, że nie da jej skrzywdzić. Że będzie jego Gwiazdeczką. Że od czasu do czasu da na porządny ciuch i lepsze żarcie. Potem zaczął ją gładzić po włosach... Pamiętała do dziś, jak jego ręce zsunęły się coraz niżej, jak dotknął jej szyi. Tak dziwnie pieszczotliwie. I delikatnie. Nie znała jeszcze takiego dotyku. Czułego i męskiego. A potem sięgnął pod jej zniszczony i podarty podkoszulek. Jego ręce były ciepłe i przyjazne. I wiedział co robi. I mówił, że jest piękna. Rozpuściła się w jego słowach, w jego ustach, które szybko poczuła na swoich. A potem pojawiło się dziwne, nieznane uczucie w jej wnętrzu.
Wykorzystał to, rozdmuchał, jak pierwszą iskrę nieśmiało błyskającą na wysuszonym mchu. Wiedział jak to zrobić. Pewnie znał wiele takich przypadków. Zaniedbanych, zalęknionych dziewczynek, które z koszmaru ulicznego życia trafiły pod opiekę państwa. Pod jego opiekę. Wszystkie byłe słabe, zalęknione i bardzo nieletnie. Niektóre nie chodziły jeszcze do szkoły. A on widział ich tak wiele. Nie przestając całować, szeptał jej do ucha wspaniałe bajki. A potem rozpiął spodnie i wślizgnął się do jej łóżka. Bała się tego, ale też czuła się taka doceniona i wyróżniona. Pierwszy raz w życiu. Była zdziwiona ciepłem jego ciała. Tym wielkim czymś, co poczuła na swojej nodze. A potem tym co z nią robił. I biało-czerwonymi kroplami, które po wszystkim wyciekały z niej i brudziły szarą pościel. Już pierwszego dnia zrobił z niej – z dziecka – kobietę. Swoją kobietę. Trzy razy. Nikogo to nie obchodziło.
No matter what you do
No matter what happens to you
Be quiet, be silent, say nothing
Nobody cares, nobody cares...
Najpierw bywał u niej często. Pokazywał, jak robić mu dobrze i robił dobrze jej samej. Dbał o nią. Pozwalał przychodzić do siebie i spać w swoim łóżku. Łóżku kierownika. Wtedy po raz pierwszy zasypiała przytulona - do kogoś. Do mężczyzny. Jej mężczyzny. Czuła się jak księżniczka. Wyróżniona. Kochana. A potem wszystko się skończyło. Do bidula przyszła Tatiana. Była trzy lata młodsza od niej. I Andriej po prostu ją sprzedał. Jak przedmiot. Jak rzecz. W dokumentach ośrodka pewnie znalazła się informacja, że uciekła i rozpłynęła się w szarej beznadziei postradzieckiego miasta. Nikt się tym nie przejął, to była codzienność. Takich jak Natasza były dziesiątki.
Trafiła na ulicę. Była dobrym towarem. Młodziutka, ale już nauczona, jak sprawiać przyjemność obcym mężczyznom. Jak odgadywać ich mroczne pragnienia, ich tajemne, grzeszne marzenia. Była inteligentna, więc szybko zrozumiała, że może osiągnąć dużo – jeśli tylko zaakceptuje reguły gry. I że ma na to mało czasu. Dopóki będzie niegrzeczną dziewczynką, ubraną w białą koszulkę i kraciastą spódniczkę, dopóty będą płacić ciężkie pieniądze - za zakazany towar. Potem będzie co najwyżej zwykłą młodocianą kurewką. A jeszcze potem? Nie myślała o tym.
Więc trzeba było korzystać. Szybko znalazła wspólny język ze swoim alfonsem. OK., będzie pracować ponad siły – ale on zapewni jej pewną swobodę. I będzie traktował jak człowieka. Jak partnera – nie jak jedną z wielu swoich dziewczynek. Ona potrafi się odwdzięczyć. Jest lepsza niż wszystkie jego podopieczne razem wzięte. Wszedł w to. Równy gość. W sumie nawet uważała go za przyjaciela – do pewnego stopnia. Nie bił jej. Pozwalał mieć swoje pieniądze. I zgwałcił tylko raz, na początku. Żeby wiedziała co i jak. Prawo pierwszej nocy. Część systemu.
It’s only business, my love
What did you think?
There’s no free ride
Nobody cares, nobody cares...
Taksówka zatrzymała się przed niewielkim motelem. Natasza zostawiła kierowcy banknot o wysokim nominale i zabierając tornister wysiadła, nie czekając na resztę. Samochód odjechał szybko, jakby kierowca bał się, że ktoś go zapyta, czy nie miał oporu przed przywiezieniem w takie miejsce tej dziewczynki. Pewnie za chwilę siądzie w domu przed telewizorem i spłucze wódką wyrzuty sumienia. Zresztą: who cares? Weszła do środka. Recepcjonistka – niewiele starsza od niej dziewczyna – uniosła wzrok znad książki obrzuciła ją obojętnym spojrzeniem. Młoda dziewczynka, w białej koszuli i krótkiej spódniczce. Niedbale przewieszony przez ramię tornister. I zmysłowy makijaż. Niby niewinny, ale prowokujący. Obie wiedziały, po co tu jest.
- Pokój 23 – powiedziała Natasza
- Już jest – usłyszała. Nikt się nie pytał: kto. Nikt się nie pytał: po co. Wystarczyło przekazać, że już na nią czeka.
Zapukała. Drzwi otworzyły się i zobaczyła wysokiego, sympatycznego mężczyznę. Chyba właśnie wziął prysznic, bo miał na sobie tylko szlafrok. Czysty, biały i puszysty. Na pewno prywatny – nie hotelowy. Elegancka, wypielęgnowana twarz i staranna fryzura zdradzały dobrze zarabiającego biznesmena. Uśmiechnął się do niej szeroko.
- Witaj kochanie – powiedział przyjemnym, niskim głosem.
- Cześć tatusiu – uśmiechnęła się radośnie i rzuciła się mu na szyję. Pocałowała go w policzek. Zaczynaj delikatnie – to należy do gry. Podobnie jak tornister. I podkolanówki, z których jedna koniecznie powinna być trochę opuszczona.
Zamknął drzwi i wziął od niej tornister, wsuwając do niego przy okazji kopertę. Natasza udała, że tego nie widzi. Siadła na biurku i beztrosko kołysała nogami. Podszedł do niej i stanął tuż obok. Miał miły zapach. Przygotował się dla niej. Doceniła to. Czuła, że gdzieś w jego środku kłębi się pragnienie, żeby jej dotknąć. Że walczy, żeby tego nie okazać, ale że z każdą sekundą przegrywa tę walkę. Że ona – mała Natasza – podnieca go. Bardzo. Z pewnym zawstydzeniem przyznawała przed sobą, że w sumie nawet jej to trochę pochlebiało.
- Kochanie, córeczko... – powiedział zduszonym głosem, w którym jasno było czuć rosnące napięcie – Jak było dziś w szkole?
- Oj, jak zwykle – potrząsnęła głową, aż zatrzęsły się jej krótkie warkoczyki – Dużo nauki i w ogóle... Pani od matematyki mnie pochwaliła... Ale z biologii mogę mieć kłopoty. Nie uważałam na lekcji.
- Tęskniłaś do tatusia...? – spytał, przełykając ślinę
Spuściła oczy. Grzeczna córeczka, która bardzo się wstydzi.
- Tak... – powiedziała cicho – Na lekcji myślałam tylko o tobie. O tym co robimy... Wiesz, tatusiu, to mi się bardzo podoba... I jak tylko o tym myślę, od razu robię się taka mokra...
Poczuła, jak kładzie ręce na jej udach, czuła jego dłonie podwijające delikatnie jej szkolną sukienkę.
- Mów dalej, kochanie – poprosił
Zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się do jego ucha.
- Wiesz, jak myślałam o tym, co mi będziesz robił, to sięgałam pod ławkę i się... dotykałam... Wyobrażam sobie, jak całujesz mnie tam, na dole, jak wpychasz się we mnie... – szepnęła cicho, jakby wyznając słodką tajemnicę
Poczuła, jak palce mężczyzny zaciskają się na jej nogach. Prawie syknęła z bólu.
- I pomyślałam wtedy, że zrobię sobie sama dobrze... Na dużej przerwie, u nas w toalecie. Poszłam tam... Nawet zdjęłam majteczki... Zaczęłam się bawić... ale zabrzmiał dzwonek... i ... Chciałabym to zrobić z tobą. Chciałabym, żebyś był we mnie, jak będzie mi tak dobrze ... jak będą motylki...
- Wiem córeczko – jęknął gardłowo, nie panując nad sobą – Tatuś też o tym marzy. Chcesz zobaczyć jak bardzo się stęskniłem?
Zachichotała jak pensjonarka i odwróciła wzrok. Kiedy się śmiała, dwa urocze dołeczki pokazały się na jej policzkach. Sięgnęła ręką pomiędzy poły jego szlafroka.
- Ojej, jaki on duży! Jaki twardy! Jaki gorący! Czy on się zmieści we mnie!? – zmarszczyła zabawnie nosek
Rozciągnął usta w dumnym uśmiechu.
- Jeśli go ładnie pocałujesz i naślinisz, to się jakoś zmieści, kochanie – zrobił krok w tył odsuwając się od biurka.
- Dobrze, tatusiu. Wezmę go do buzi, wiem, jak to lubisz – powiedziała i wyuczonym ruchem osunęła się na kolana.
- Tak, kochanie – zamruczał, gdy zajęła się nim z wytrenowaną wprawą i łapczywością – Właśnie tak...
Nie trwało to długo, zanim był gotów. Wyczekała odpowiedni moment i przerwała pieszczotę.
- Ale on piękny... – powiedziała patrząc na pulsujący męski narząd – Taki duży. I pomyśleć, że ja się stąd wzięłam... Mamusia wiedziała co dobre. Ciekawe, która z nas lepiej ci robiła, tatusiu? Mama pewnie by była bardzo zła, gdyby wiedziała, jak się razem bawimy...
Mężczyzna jęknął gardłowo. Orgazm zbliżał się wielkimi krokami. Natasza szybko wstała i obróciła się w stronę biurka. Uniosła spódniczkę wypinając zgrabne pośladki. Delikatna, dziewczęca brzoskwinka ukazała swój powabny wdzięk. Natychmiast przywarł do ciała Nataszy, przyciskając ją do blatu. Drapieżnym ruchem wepchnął się pod jej koszulę, szukając jej drobnych, małych piersi. Poczuła jak gwałtownymi, niezdarnymi ruchami próbuje trafić do jej dziurki. Sięgnęła do tyłu dłonią i pomogła mu znaleźć drogę.
- Tatusiu, zrób to proszę – zaklinała go – Wsadź mi go i zrób to! Spuść się w swoją Nataszę, tam gdzie lubisz to robić... Zrób to we mnie... jak robiłeś to mamusi...
Wystarczyło kilka ruchów i poczuła że mężczyzna dochodzi. Zacisnęła uda i pozwoliła, aby głęboki okrzyk wyrwał się z jej ust. Niech wie, że ona także przeżyła rozkosz. Będzie zadowolony.
Wycofał się z niej powoli i, ciężko dysząc, poklepał ją po pośladku. Rzuciła okiem na zegarek. To nie był koniec, raczej szybki numerek na początek
- Kocham cię, córeczko - zamruczał
- Ja też cię kocham tatusiu – powiedziała uśmiechając się słodko – Ojej, ale tego dużo było! Jestem cała w twojej śmietance!
Spotkanie trwało trzy godziny, z małymi przerwami. Na koniec po prostu położyli się obok siebie na wielkim hotelowym łóżku, odpoczywając w półdrzemce. Nie było nieprzyjemnie – zdarzali się jej gorsi klienci. Niektórzy byli brzydcy, jakby żywcem wyjęci z reklamy ostrzegającej młode dziewczynki przed zagrożeniami okrutnego świata. Brzuchaci, chamscy, przepoceni. Prostacy. Byli także inni – zawstydzeni i zakompleksieni. Delikatni, jakby przerażeni własną śmiałością. Ot, urzędnicy wydający pieniądze ciężko zarobione na państwowej posadzie, aby poznać smak zakazanego owocu. Zdarzali się początkujący mafiosi. Krzykliwi, wulgarni, obwieszeni złotem i rozsiewający wokół siebie zapach zagranicznej wódki. I biznesmeni – tacy jak ten ostatni. Pełen przekrój społeczeństwa. Pełen przekrój wymagań. Chcieli żeby nazywać ich tatusiami, bić skórzanym pejczem, przebierać się w dziwaczne stroje. Nasz klient nasz pan.
You cant make it better
Or repair this world
So don’t despair and cry
Nobody cares, nobody cares …
Dzwonek komórki zadźwięczał cicho. Westchnęła i powróciła do rzeczywistości. Wstała, ubrała się szybko i sprawnie. To już był automatyzm. Robiła to nie pierwszy i nie ostatni raz. Spojrzała na leżącego w zmiętej pościeli mężczyznę. Jeszcze kilka miesięcy temu poczułaby mdłości. Nienawidziłaby jego – i siebie – za to co razem zrobili. Teraz było jej już wszystko jedno. Podeszła do niego i nachyliła się, ponownie przywołując na twarz wystudiowany, wyuczony uśmiech. Wiedziała, co powinna powiedzieć.
- Tatusiu, dziękuję... byłeś cudowny. Uwielbiam to z tobą robić.
Otworzył oczy i zobaczyła w nich ten sam – jak zawsze – błysk perwersyjnego zadowolenia.
- Kocham cię córeczko. Jesteś lepsza niż mama.
- Och, naprawdę? Tatusiu, kocham cię! Zawsze będę twoja. A kiedy będę starsza zrobisz mi takiego ślicznego dzidziusia, dobrze? Będę miała większe cycuszki! Dla niego i dla ciebie.
Wiedziała, że to mu się spodoba. Wyciągnął rękę w kierunku spodni i z lubieżnym uśmiechem wyciągnął kilka banknotów. Były tam niebieskawe hrywny, kolorowe euro i zielone dolary. Razem tworzyły jeden, zmięty, komercyjny kłąb. Wyszperał dwudziestodolarówkę i wcisnął ją w jej dłoń.
- Byłaś dobrą córeczką. Masz tu ekstra na lody od tatusia, skarbie – jego usta rozciągnęły się w uśmiechu – Do zobaczenia.
Dygnęła grzecznie. Małe, a cieszy. Wystarczy wiedzieć, co powiedzieć w odpowiedniej chwili, a zawsze uda się coś wychapać. To takie proste. Pomachała ręką na pożegnanie i wyszła, zabierając jeszcze po drodze swoje rzeczy. Pod domem czekał już pewnie jej opiekun. Nie powie mu o ekstra premii. Nie musi, takie uzgodnili zasady.
Chuchnęła na banknot i włożyła go do „prywatnego” portfela. Wsunął się pomiędzy kartę do bankomatu i mały, złożony na czworo arkusz papieru. Dokument, który dostała prawie pół roku temu. Oficjalne zawiadomienie z Odesskiego Instytutu Medycznego o wynikach powtórnego badania krwi Nataszy Żarskiej, które potwierdziły, że jest nosicielką wirusa HIV. Było też tam napisane, że Laboratorium prosi o kontakt w celu podjęcia leczenia i oferuje pomoc psychologiczną. Miała to jednak gdzieś. Co mógł wiedzieć jakiś magisterek od leczenia duszy o jej świecie? O tym, że nigdy nikogo nie obchodził jej los? Ale ten dokument był jedyną rzeczą, o której starała się myśleć idąc do łóżka kolejnego Tatusia.
Whatever I do, wherever I am,
Whoever I love and hate today
Nobody cares, nobody cares...
So I don’t care, too.

piątek, 4 września 2009

Kąpiel z przyjaciółką

Byl wrzesniowy, cieply wieczor. Jak zwykle o tej porze bladzilem gdzies ze znajomymi po
osiedlu zlozonego z jednorodzinnych domkow. W pewnym momencie przechodzac obok jednego z
domow zobaczylem moja kolezanke usilnie starajaca sie wniesc cos do domu. Znalismy sie juz
kilka lat, jako sasiedzi bylismy dobrymi przyjaciolmi, lecz nigdy nikim wiecej. Od razu
odlaczylem sie od grupy i zaoferowalem pomoc. Usmiechnela sie. Razem udalo nam sie wniesc
mala szafke nocna, ktora jak sie okazalo wlasnie kupila. Bedac w srodku Diana zaoferowala
mi cos do picia. Chetnie sie zgodzilem i usmiechnalem sie do niej, gdy podawala mi zimny
napoj z lodem. Ubrana w zwiewna, zolta bluzeczke i biala spodniczke wygladala calkiem
atrakcyjnie, a swiezo opalone ramiona i uda idealnie komponowaly sie z jej kruczoczarnymi
wlosami. Usiadlismy i pogadalismy przez chwile, jak zawsze kiedy sie zobaczymy.
Rozmawialismy o wszystkim bez zadnych barier. Znalem jej pierwszy raz, czesto takze
spotykalismy sie gdy nie miala do kogo isc a gdy potrzebowala przytulic sie do kogos. Nagle
wstala i powiedziala ze idzie wziac polgodzinna kapiel, i ze moge poczekac na nia w jej
pokoju. Jako ze nie mialem nic do roboty na wieczor przytaknalem i wlaczylem telewizor.Jak
zwykle nie znalazlem nic interesujacego, dlatego wieksza uwage zwrocilem jak Diana szweda
sie po pokoju zabierajac coraz to inne rzeczy, od bialego jedwabnego szlafroka zaczynajac
po jakies rozowe, pachnace buteleczki najprawdopodobniej z balsamami konczac. Tuz przed
wyjsciem z pokoju odwrocila sie do mnie i poslala mi zalotny usmieszek. Nie wiedzialem co z
soba zrobic, zaczalem krzatac sie po pokoju, ogladajac jej zdjecia porozwieszone po calym
pokoju. Widzialem je wiele razy, ale tym razem staralem odwrocic moje mysli od kapiacej sie
przyjaciolki. Nagle uslyszalem dzwiek uderzenia odkrecania kurka po czym strumien wody
zaczal uderzac rytmicznie w tafle wanny, co jeszcze bardziej pobudzilo moja wyobraznie.
Podszedlem do jej biurka na ktorym miedzy innymi stal komputer i chcialem puscic jakas
muzyke by zagluszyc te wszystkie odglosy. Odslonilem firanke, wieczor powoli zamienial sie
w zmierzch, gdy jaskrawopomaranczowe slonce rozwsietlalo prawie bezchmurne niebo. I wtedy
ponownie, pomimo grajacej muzyki, uslyszalem co dzieje sie w lazience obok. Tym razem Diana
zanurzyla swe piekne cialo w tafli goracej wody. Wtedy poczulem lekkie podniecenie.
Postanowilem zrobic cos glupiego, podszedlem do sciany oddzielajacej jej pokoj z lazienka i
przy ktorej miescila sie wanna, po czym zapukalem kilka razy liczac w duchu na odpukanie. I
tak tez sie stalo, chwila przerwy i oprocz delikatnych pluskow uslyszalem odglos pukania
delikatnych kostek o kafelki. Zapukalem ponownie, tym razem wystukujac rytmicznie do
piosenki, ktora aktualnie leciala. Ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu uslyszalem delikatny
chichot i ponownie odpukanie. Podszedlem do komputera starajac sie znalezc inna muzyke, do
ktorej moznaby popukac, kiedy nagle poczulem dziwne mrowienie w mojej lewej kieszeni.
Wyciagnalem moj telefon, na ktorym pisalo 'You received a new message'. Nie mialem pojecia
od kogo to, ale zaczalem sie smiac w duchu ze ktos wuczyl idealny moment na zbicie mnie z
tropu. 'Jesli az tak Ci sie nudzi to moze sie przylaczysz?' - zdretwialem, gdy okazalo sie
ze nadawca byla moja przyjaciolka zza sciany. Przez chwile nie wiedzialem co zrobic, udac
ze nic nie dostalem i zaczekac w pokoju, isc do niej, czy moze wyjsc z domu i starac sie
zapomniec o tym wszystkim ? Diana zawsze mi sie podobala, ale kiedys powiedzielismy sobie
ze laczy nas wylacznie przyjazn i nie brakowalo nam niczego wiecej. Moje wewnetrzne
rozterki przerwala ponownie komorka, tym razem byl to krotki, lecz jakze ponaglajacy
sygnal. Wzruszylem ramionami i delikatnie otworzylem drzwi od jej pokoju. Slyszalem grajacy
na dole telewizor i jej matke prasujaca rzeczy. Bardzo ja szanowalem, ona mnie rowniez,
dlatego tez nie chcialem by uslyszala jak skradam sie do lazienki jej corki. Delikatnie
pokonalem te 3 metry dzielace pokoj od lazienki po czym jak naciszej potrafiac otworzylem
drzwi. Od razu uderzyla mnie fala goracej pary, jeszcze bardziej powodujac podniecenie i
dreszcz. Po omacku wszedlem do srodka i zamknalem delikatnie drzwi oraz zasuwke. W wannie
juz lezala Diana, bawiac sie piana i smiejac sie do mnie. Ze zdenerwowania wlaczyla mi sie
glupia gadka, w stylu 'Czesc, ciepla woda?', ale szybko uspokoila mnie zapraszajac do wody
zalotnymi pluskami. Rozebralem sie szybko po czym delikatnie wszedlem do wanny od strony
jej noh. Lezelismy wpol zgieci przez moment usmiechajac sie do siebie i delikatnie jezdzac
rekami po pienistej tafli wody. W koncu nasze dlonie spotkaly sie i momentalnie splotly.
Poczulem jak zadrzala ze zdenerwowania, dlatego spojrzalem jej gleboko w oczy i zapytalem,
czy jest pewna tego wszystkiego. Nieco niepewnie i powoli pokiwala glowa. Delikatnie
objalem jej glowe moja druga reka i zblizylem do swojej. Zaczelismy sie calowac, z poczatku
czulem wyrazna niepewnosc, lecz po chwili Diana uspokoila sie wewnetrznie i poczulem jak
jej jezyk laczy sie z moim w nierozerwalnym pakcie dwojga kochankow. Scisnela ma dlon
jeszcze mocniej, a pocalunek przedluzac sie w nieskonczonosc. W koncu odsunalem glowe od
jej ust i delikatnie zaczalem calowac ja po szyji, stopniowo schodzac w dol. Diana wysunela
sie z wody wyzej tak, ze jej piersi znalazly sie nad tafla wody. Zaczalem delikatnie je
piescic, czujac jej sterczace sutki z podniecenia. Wtedy tez poczulem jak ta usiluje
schwytac mojego penisa swa noga. Zaczelo sie naprzemienne masowanie, raz ja piescilem jej
piersi, by po chwili ona mogla pomasowac swa noga mojego czlonka, ktory osiagnal juz swoj
pelen rozmiar. Trwalo to chwilke, po czym Diana zaczela narzekac ze jest tu strasznie
niewygodnie. Wstala szybko z wanny, chwytajac swoj zawieszony na srebrnym wieszaku bialy
szlafrok i owinela sie w niego. Mi natomiast rzucila recznik. Ubrani w szlafrok i owinieci
w recznik wymsknelismy sie z lazienki i cali w pianie przemknelismy do jej pokoju. Na dole
caly czas gral telewizor, ale wydawalo mi sie ze jej mama tym razem zaabsorbowana jest
rozmowa przez telefon. To dobrze, pomyslalem. Znalazwszy sie w pokoju zrzucila z siebie
szlafrok, i rozscielila go na swym lozko. Wtedy tez ukazal mi sie piekny widok jej jeszcze
mokrego, opalonego ciala. Widzialem ze sie trzesie, zarowno z zimna jak i z podniecenia,
wiec szybko zdjalem swoj recznik rzucajac go na wczesniej rozlozony szlafrok i polozylem ja
na lozko. Ponownie zaczelismy sie calowac, coraz energiczniej. Zaczalem schodzic coraz
nizej, az w koncu moj jezyk natrafil na jej mokra cipke. Zaczalem lagodnie lizac jej
lechtaczke, wprawiajac jej cialo w corazto silniejsze spazmy. Jej tlumione pojekiwania
wprowadzaly mnie w coraz wiekszy stan podniecenia, i motywowaly jeszcze bardziej do
robienia jej minety. Energiczne ruchy mojego jezyka sprawialy jej coraz wieksza
przyjemnosc. Nagle chwycila szybko poduszke lezaca obok jej glowy i przycisnela do swej
glowy, by ta stlumila jek spowodowany przez orgazm. Poczulem jak cala wije sie w spazmach
rozkoszy. Postanowilem ze dam jej odsapnac chwilke. Gdy ta doszla do siebie, podciagnela
mnie do gory tak ze moj penis znalazl sie na wysokosci jej twarzy. Ostroznie zlapala go i
zaczela poruszac swa dlonia w gore i w dol. Spojrzala mi jeszcze w oczy, upewniajac sie czy
sprawia mi to przyjemnosc by po chwili oblizac czubek zoledzia koniuszkiem jezyczka.
Nastepnie zaczela lizac calego czlonka, stopniowo zblizajac sie do moszny. Zaczalem drzec,
gdyz to jej niedoswiadczenie mialo pewne plusy i osiagalo pewne efekty, jakich wczenisje
nie doznalem. Gdy jej jezyk spotkal sie z moja moszna, ponownie zaczela masowac mojeg
czlonka, tym razem oblizujac i polykajac moje jadra. Bylo to tak podniecajace ze poczulem,
ze zaraz dojde, wiec przerwalem jej rytual. Polozylem ja na mokrym szlafroku i rozkraczylem
jej nogi. Jeszcze raz polizalem szybko jej calkowicie rozpalona juz cipke po czym ostroznie
wsadzilem tam mojego a. W jej oczach zauwazylem blask zadowolenia, wiec chwycilem
jedna reka jej jedrna piers i zaczalem masowac, rytmicznie wchodzac i wychodzac z jej
ciala. Zblizylem swe usta do jej i ponownie zaczelismy sie namietnie calowac. Nagle
poczulem jak jej cialo wola o szybsze doznania, wiec przyspieszylem. Robilem to jak szybko
moglem, caly czas sciskajac jedna reka jej piersc. Ponownie poczulem, jak jej cialo
dochodzi do orgazmu, wiec jeszcze bardziej przyspieszylem. Gwaltowny ucisk mojego a
jej doprowadzonego do rogazmu ciala wywolal u mnie moj wlasny, wiec szybko wyjalem z niej
czlonka i nie majac czasu na uspokojenie go wystrzelilem na jej wijacy sie w konwulsjach
brzuch. Odetchnela z zadowolenia, ja rowniez. Chwycilem recznik i wytarlem penisa, po czym
ona wytarla swoj pelen w bialym plynie brzuch. Wstala, ubrala swoj mokry szlafrok i
pocalowala mnie czule w usta, po czym zniknela ponownie do lazienki. Ja siedzialem jeszcze
chwile nie mogac dojsc do siebie co wlasnie sie stalo. W koncu nadeszla moja kolej. Wzialem
szybki prysznic, wskoczylem w ubrania po czym wspolnie opuscilismy jej dom i wyszlismy
spotkac sie ze wspolnymi znajomymi, caly czas trzymajac sie i obejmujac. KONIEC

Korepetycje od Juli

Cała ta historia jest tylko moimi fantazjami, nigdy nie zdarzyła się na prawdę. Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Zacznę od swojego przedstawienia.
Mam 16lat i nazywam się Adam. Mieszkam w Poznaniu. Chodzę do pierwszej klasy liceum ogólnokształcącego. Mam blond włosy i niebieskie oczy ok 175cm wzrostu.
Zobaczyłem ją na szkolnym korytarzu, miała kasztanowe włosy i duże zielone oczy. Na moje oko ok 165-170cm. Szczupła, a przy tym niezwykle kobieca. Jako nowy uczeń szkoły większość przerw poświęcałem na nauce i dobrym poznaniu nowych klasowych kolegów. A jak to klasa o ścisłym profilu w jej skład wchodzili głównie chłopacy, dokładnie 25 chłopaków i sześć dziewczyn. Niestety dziewczyny w mojej klasie nie były zbyt dobrze obdarzone przez naturę. W sumie to się dobrze składało, przynajmniej relacje klasowe były bardzo przyjacielskie i luźne. Jak wiecie w tym wieku bardzo interesowałem się dziewczynami. Wielokrotnie podczas przerw i nudnych rozmów z kolegami wodziłem wzrokiem za przeróżnymi dziewczynami. Wracając samotnie do domów zastanawiałem się jak by tu zaczepić, ów piękną szatynkę. I tak mijały dni, tygodnie w szkole. Wszystko się odmieniło, gdy jak większość klasy dostałem jedynkę za sprawdzian z chami. Już od gimnazjum nie przepadałem za tym przedmiotem, nie przywiązywałem się do jego nauki. Pani profesor jednak wybitnie uparła się aby cała klasa zdała poprawkę z tego testu. Zorganizowała nam dodatkowe zajęcia z maturalną klasą bio-chemiczną. Korepetycje miały być udzielane systematycznie co tydzień w poniedziałki. Na pierwszej lekcji zjawiło się ośmiu uczniów i przyszło pięciu korepetytorów. Zostaliśmy podzieleni w taki sposób, że jeden korepetytor przypadał na dwóch lub jednego ucznia. Jak się okazało, moją osobistą korepetytorką został mój obiekt westchnień. Pierwsza wrażenie „Ale fart, będzie się działo” ale po dłuższym namyśleniu doszedłem do wniosku, że nic się nie nauczę od tak pięknej osoby. Tak też było, przez wszystkie lekcje patrzyłem jej prosto w oczy, próbowałem zapamiętać to co mówi, chociaż część. Niestety nie wiele wynosiłem z korepetycji poza faktem, że coraz lepiej rozmawiało mi się z Julią, bo tak miał na imię mój obiekt westchnień. Wykorzystywałem fakt, iż obiecała mi pomoc w chemii niezależnie od pory dnia i nocy. Co prawda powiedziała to pół żartem pół serio ale nie zwróciłem na to uwagi. Prawie na każdej przerwie chodziłem do niej i pytałem o jakiś banał.
Pewnego pięknego jesiennego poniedziałku, ja zwykle poszedłem po lekcjach do sali chemicznej na korki. Zdziwiłem się wchodząc pustej sali?. Po chwili weszła Julia mówiąc, że dziś tylko my będziemy się uczyć. W duchu się uśmiechnąłem i pomyślałem „my” no no robi się miło.
Julia usiadła razem ze mną w ławce. Miała na sobie szare biodrówki i zielony sweterek. Jej grzywka opadając zasłaniała prawe oczko, włosy luźno opadały na ramiona. Zielony sweterek był uszyty jak na miarę. Idealnie opinał jej krągłe piersi i smukłą talię. Założyła nogę na nogę i zapytała co dziś poćwiczymy. Zaproponowałem właściwości kwasów i soli. Ona się uśmiechnęła z lekkim przekąsem:
-Przecież to robiliśmy ostatnio?
-No to może...rozpad atomów?
-Niee....
Wymieniłem jeszcze kilka zagadnień, każde było odrzucane. Poczułem się teraz naprawdę „głupi”.
Widocznie moje uczucie dość dobrze odwzorowała mimika twarzy. Bo Julia spojrzała na mnie z politowaniem i pogłaskała po główce mówiąc, już dobrze Adasiu zaraz coś wymyślimy. Byłem lekko ogłupiony. Julia odchyliła głowę i przetarła się dłonią od głowy zjeżdżając coraz niżej, nie omijając piersi, skończyła pieszczotę dopiero na udach, pupie. Nie wie działem co zrobić. Julia zanotowała coś na kartce, ale szybko skreśliła.
-Nie dziś nie mam ochoty cię uczyć...
-Ale..?
-Co ale?
-No wiesz szkoda mi tego czasu...autobus mam dopiero za godzinę...
-Hmm...dobra posiedzę tu z tobą....
-Dzięki, ale wiesz nie rób sobie kłopotu, jak chcesz idź do domu.
-Nie spoko i tak nie mam dziś nic w planach.
Zaczęliśmy rozmawiać o szkolnych sprawach, nauczycielach itp. Julia podczas rozmowy co jakiś czas gładziła się pomiędzy udami, wodziła po nich palcami, zahaczając czasem o rozporek od spodni. Tematy już nam się kończyły, przecież prawie się nie znaliśmy. Nastąpiła niezręczna cisza. Julia siedziała i tylko gładziła uda. Złapałem ją za rękę, i przysunąłem swoje krzesło. Julia była lekko zaskoczona, ale na twarzy wciąż malował się przekorny uśmiech. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Powili zbliżyłem się do jej ust. Tak, pocałowałem ją, szybko odwzajemniła pocałunek. Chwyciłem ją w biodrach i usadowiłem na ławce. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie, nasze języki toczyły niezwykłą bitwę. Przerwałem pieszczotę, poszedłem zamknąć salę na klucz. Wróciłem do niej. Zacząłem całować jej ucho, schodziłem coraz niżej. Całując szyje zdjąłem zielony sweterek. Ująłem te dwie wspaniałe piersi, opięte białym koronkowym stanikiem. Piersi, były idealne, idealnie mieściły się w dłoni. Całując jedną drugą pieściłem dłońmi. Chwilę później kochanka pozbyła się stanika. Jej sutki były ciemne i twarde. Już dawno stały na baczność. Całowałem jej prawą pierś, ssałem sutek lekko przygryzałem. Julia cicho pojękiwała. Zszedłem niżej, chwilę ugniatałem cipkę przez materiał spodni. Zdejmując je czułem już zapach soków namiętności, białe stringi znalazły się na podłodze obok spodni i reszty garderoby. Julia była kompletnie naga. Dopiero teraz mogłem dokładnie przyjrzeć się jej ciału. A było na co popatrzeć. Ciało jak u fotomodelki, smukłe beż żadnej fałdki tłuszczu. Lizałem, jej pępek. Specjalnie nie zajmowałem się jeszcze jej łonem. Chwilę droczyłem, się z jej jędrnym brzuszkiem. „Tak...” usłyszałem gdy dotknąłem palcem wejście do jej pochwy. Zabrałem się do dzieła. Pieściłem jej płatki. Drążyłem jej cipkę jak najgłębiej. Widząc, że łechtaczka jest już bardzo nabrzmiała przeszedłem do sedna. Zacząłem ssać lizać i pocierać ją. Jej ciało reagowało na każdy mój ruch. Słysząc jej jęki, wiedziałem, że zaraz dojdzie. Jeszcze mocniej lizałem jej szparkę. Usłyszałem tylko przeciągłe „oooooooooo” poczułem jak zaciska nogi i przydusza mnie nimi do swojej szparki. Jej ciałem rzuciło kilka spazmów, wygięła się w łuk. I opadła na ławkę. Dałem jej chwile wytchnienia. Wiedziała co robić.... Znowu zacz się namiętnie całować, rozebrała mnie do naga i przyszczypując moje już mocno stwardniałe sutki. Zaczęła delikatnie obciągać mi ręką penisa...kilka zręcznych ruchów, był wielki jak nigdy dotąd. Nie tyle, że długi, ale szeroki tak, że Julia nie była wstanie objąć go jedną dłonią... Czułem, że nie wytrzymam długo takiego obciągania.
Odtrąciłem dłoń Juli. Przywarłem em do jej płatków, kilka razy przejechałem wzdłuż wejścia do pochwy lekko naparłem. Spojrzałem na nią, była cała rozpalona, patrzyła na mojego fiuta, była bardzo podniecona. Szybkie pchnięcie taaa.... byłem w niej. Czułem ją na całej długości penisa. Była niezwykle mokra, ciasna. Tak o takiej marzyłem. Zacząłem delikatnie poruszać się w przód i tył. Julia delikatni jęczała za każdym pchnięciem. Coraz bardziej przyspieszałem. Wchodziłem, coraz głębiej. Coraz szybciej, mocniej.... „TAAAAK PIEPRZ MNIE” usłyszałem jej krzyk... Jedną dłonią chwyciłem jej pierś.... moje usta przywarły do jej szyjki. Nie przestając jej pieprzyć dołączyłem dodatkowe pieszczoty. Teraz już nie krzyczała ale wręcz kwiczała. Wiedziałem, że i ja zaraz dojdę...czułem jak sperma powoli napływa.... o boże było mi tak bosko! Wtedy Julka krzyknęła po raz ostatnie „yeeesss, ooooo” poczułem jak jej zaciska się na moim penisie. Tego już było za wiele...jeszcze kilka głębokich pchnięć. Szybko wyjąłem a i wystrzeliłem na jej brzuch i piersi. Wydałem z siebie jęk zadowolona „tttaaaakkk”. Jeszcze dwa skurcze i cała sperma była już na zewnątrz. Usiadłem obok Julki na ławce. Oboje dyszeliśmy jak lokomotywy.
Julia powoli pochyliła się nad moim już opadającym członkiem, dokładnie wylizała i wyssała resztki nasienia. Wstała, namiętnie ucałowała w sumie moja sperma nawet dobrze smakuje, lekko słonawa. Zaczęła zbierać moje nasienie z siebie palcami. Każda kropelka była później dokładnie zlizywana. Julia myła się jak kocica. Jeszcze się przetarła chusteczką chigieniczną. Ubrała i wyszła z sali bez słowa.
Jeżeli ktoś by potrzebował jakiś kontakt ze mną:
gg:7842654
Pozdrawiam, mam nadzieję, że się wam podobało.

Z Karolcią

Siemqa. Chciałem opowiedzieć wam moją przygodę z dziewczyną. Tak właściwie by do tego nie doszło, a to, że się stało właściwie zawdzięczam gitarze. Zbliżał się koniec roku szkolnego. Maj jak to maj - ciepło, nauczyciele z większym luzem traktują uczniów wiedząc, że nie siedzą w domach, że gdzieś wybywają po lekcjach. Nasza szkoła współpracuje ze szkołą we Francji. Odbywają się wymiany między uczniami. W końcu ten dzień - 19 maja. Uf, wreszcie ich witamy - Francuzów. Przyjechali do nas, zamieszkają nieopodal szkoły, dyrekcja zorganizowała im różne atrakcje. Na powitanie były występny artystyczne na apelu. Razem z paczką przyjaciół (Olo, Szaman, Ciastek i Banan) zgłosliśmy dyrektorce, że będziemy występować. Jako że ja i Olo gramy na giatarch elektrycznych (on na Gibsonie, ja na Ibanezie) a Ciastek na perkusji, padło na kilka kawałków z płyty Lordiego - dokładnie Rock the Hell Outta You, Devil is a Loser i Last Kiss Goodbye. Wpadliśmy na pomysł zagrać kostkami do gitar a potem rzucić je w publikę. Tak naprawdę miałem zamierzony cel. bardzo mi się podobała Karolcia - dziewczyna z rok młodzsza, chodzi do tej samej szkoły co ja. Od dawna się znamy, właściwie mieszkamy na jednej ulicy. Stad nasza znajomość. Niestety nie miałem odwagi do niej zagadać, więc wykorzystałem do tego kostkę. Chciałem, aby trafiła w jej ręce i odczytała co napisałem. Wszystko wporządku, zaczęliśmy występ. Ja stałem na prawej stronie, Olo na lewej. Jeden, drugi, trzeci tabulator - wspaniale. Potem również pięknie nam sie grało . ustaliliśmy, że Rock the Hell Outta You zagramy ostatnie, właściwie na moją prośbę. Graliśmy bdb, nawet można by rzec, że powalająco jak na amatorów bez zespołu. Ostatnie przeciągnięcie - piękne drganie głośników i strun. Wreszcie w ułamku sekundy wycelowałem i rzuciłem kostką. TAK!!! Trafiłem. Następnie burza oklasków, dziewczyny piszczały, nawet któreś rzuciły nam pluszowe misie - miło z ich strony. Poszliśmy się przebrać do szatni. Wreszcie zdobyłem się na odwagę i puściłem "oczko" Karolci. Odwzajemniła to posyłając mi całusa na odległość. Czułem się świetnie. "A może by tak zagrać bis jednego utworu" przeszło mi po głowie. Nie, nie, patrząc po zmęczeniu ziomali źle by to wyszło. No cóż. Przebraliśmy się i udaliśmy się w kierunku wyjścia ze szkoły. Francuzi jeszcze mieli zostać na przemówieniu pani dyrektor i na oprowadzeniu po szkole. Pożegnałem się z kolegami, podziękowaliśmy sobie za wspólny występ. Ciesząc się niezmiernie, w skowronkach pofrunąłem wręcz do domu. Za dosłownie 30 sekund czuję, że ktoś mnie obejmuje w pasie dłońmi. To napewno musi byc dziewczyna - myślę. Nie myliłem się. Była to Karolcia. Dziewczyna dosyć szczupła, ok 170 cm wzrostu, jesli dobrze oceniam "na oko" to biust miała 75B (taki w sam raz) jednak nie przesadnie. Kruczoczarne włosy do łopatek, zwykle nie nosi ich rozpuszczonych tylko spięte, nawet na apelu miała takie, widocznie musiała rozpuścić.
-Pawełku (bo tak mam na imię), naprawdę pięknie grałeś. Ale coś czuję, że to z tą kostką było zamierzone z góry, sądząc po napisie [ K.C.K, ;* ]
-Yhmmm, Nooo, wiesz... zacząłem się jąkać, choć nie mam tego w zwyczaju. Kurdę, czemu akurat teraz - pomyślałem.
-Poprostu mi się podobasz - skończyła jakby za mnie Karolina.
W mordę, szok totalny.
-Nie udawaj greka, przecież widziałam jak się na mnie czule patrzyłeś.
Tego było za wiele. Zacząłem układać jakąś sensowną rozmowę
-Tak, onieśmiela mnie Twój wygląd. Przecież odkąd wprowadziłaś się w ubiegłe wakacje do sąsiedniego domu, zawsze sprowadzałaś mój wzrok na Ciebie. Denerwowała mnie moja nieśmiałość, że podziwiałem Cię, jednak nie potrafiłem wypowiedzieć choćby krótkiego zwrotu "witaj, jak leci dzień".
-Misiu - teraz mnie ścięło z nóg - pogadajmy na spokojnie u mnie lub u Ciebie, gdzie Ci pasuje.
Akurat zaszliśmy pod jej dom.
-Więc do zobaczenia dziś o 18.00 u mnie - rzuciłem na koniec
Jak gdyby nigdy nic uścisnęliśmy sobie dłonie i podążyłem do domu, w którym mieszkałem. Kurczę, tok myślenia Karolci jest niesamowicie sprytny. Uwodzi mnie, rozpętuje czułą rozmowę, lecz gdy zaczynam na dobre gadać z nią - urywa przyjacielsko słowem "cześć". Pewnie rozpala we mnie nie wiadomo co. Pragnienie, tęsknotę, pożądanie i tylko Bóg jeszcze wie co. Wszedłem do domu. Rodzice już byli. Przebrałem się, odświerzyłe, i zasiadłem z rodzicami do obiadu. Jestem jedynakiem. Rodzice zawsze starali się mi zapewnić dostatek i dobre życie. jeden z pierwszych dostałem mp3, potem internet, a w końcu modny i nowoczesny telefon komórkowy. Oprócz dóbr materialnych rodzice zapewnili mi szczęśliwe życie we wspólnej akceptacji, zgodzie i szacunku do innego bliźniego. Położyłem gitarę na fotelu w moim pokoju i udałem się na piętro na obiad. Wreszcie naszedł czas rozmów.
-I jak występy? - spytał tata
-Dobrze, ba - wręcz bardzo dobrze a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że świetnie.
-Cieszymy się razem z Tobą synu - powiedziała mama.
-Olek równie dobrze grał, lecz to od Ciastka wszystko zależało. Bo wiecie - mówiłem - perkusista jest filarem, wszyscy grają według niego. Gdy perkusista się pomyli, to cały zespół również. Na szczęście Wszystko poszło zgodnie z planem.
-Nooo, więc także brawa się należą Ciastkowi.
-Och, nasze oko dostrzerze każdy Twój problem - widzieliśmy, że wracałeś z Karoliną. Czy coś was łączy? Tylko jak na spowiedzi ! (ach ten humor taty, lubię go, ale czasami potrafi wkopać mnie w niezręczną sytuację przed gośćmi)
-No więc Karolina poprosiła mnie poprostu na rozmowę, bo w szkole nie da się gadać a równocześnie odganiać tych pajaców.
-Mam nadzieję Pawełku. Nie musisz mówić, o której wrócisz, sam zadecydujesz. - powiedziała mama
Po zjedzonym obiedzie dosłownie na chwilę wszedłem na neta przeczytać wiadomości, sprawdzić pocztę. Potem udałem się do łazienki wziąć prysznic i umyć włosy. Wychodząc z łazienki spostrzegłem, że jest 17.30. Ubrałem czyste skarpetki, bokserki i tu miałem dylemat. Czy włożyć niebieskie, powycierane dżinsy czy krótkie spodenki. W efekcie wybrałem dżinsy. Do tego koszula z krótkim rękawem rozpięta na jeden guzik a pod to żółtą koszulkę. Szybka lustracja: nom, mogę się podobać. Wypsikałem się więc subtelnie perfumem, postawiłem włoski na żelu, ubrałem okulary (bo mam wadę wzroku) oraz buty. Rzuciłem krótkie info rodzicom "wychodzę, będę pewnie przed 23" Jako, że był piątek, miałem prawo się nie spieszyc. Wyszedłem, zamknąłem za sobą drzwi Wziąłem ze swoich osczędności trochę grosza na róże dla niej. W kwiaciarni oczywiście dylemat - herbacianą czy czerwoną, długą czy średnią. Poszedłem na całość i kupiłem piękną długą krwistoczerwoną różę. Po chwili byłem pod furtką domu, w którym mieszkała Karolina. Furtka była lekko uchylona, jednak myśląc, że to swoisty sprawdzian - nacisnąłem na dzwonek. Poczekałem chwilkę, otworzył jej ojciec. Zresztą bardzo fajny facet. Sądzę o nim, że jest równy gość. Inteligentny, miły, jak trzeba to i pożyczy bezterminowo trochę forsy, np na kwiatek dla mamy jak nie mam swoich funduszy a nie chcę pożyczać od mojego taty.
-Ach, to Ty Pawle, miło Cię widzieć
-Dzień dobry - powiedziałem, zresztą w dobrym tonie jest się witać ze starszymi od siebie ludźmi, szczególnie jeśli jest to tata koleżanki.
-Wejdź
Wszedłem. Zdjąłem buty.
-A Ty coś taki wystrojony jak łosoś na święto morza - rzucił wesoło
-Ahm, proszę pana.
-Wiem, już nic nie mów. Mniej więcej wiem, jak Karolinka mówiła mi jaki jesteś spoko ziomek.
Karolina czekała w pokoju gościnnym. Znowu olśniła mnie wyglądem. Będąc w białych lnianych spodniach i zielonej koszulce bez rękawów, które uwydatniały zarys jej stanika wyglądała pięknie. Karolina mieszkała z ojcem sama. Jej matka poznała kogoś lepszego od jej taty.
-Heja. Miło Cię znów widzieć.
Wręczyłem jej różę. Uśmiechnęła się mile, puszczając oczko.
-Nie przeszkadzam wam już, idę z kolegami na browarka. Cały dom macie wyłącznie dla siebie.
-Ale z ciebie przystojniak, no no no...
-Usiądźmy - zaproponowała.
Usiadłem w fotelu.
-Chcesz coś do picia? Sok, wodę, coś gazowanego, a może jakiś trunek?
-Jeśli nie zaszkodzi to dla mnie lampkę wina.
Karolina udała się do kuchni. Siedziałem i rozmyślałem. Co się stanie? W końcu wróciła.
Przyniosła dwie lampki czerwonego burgunda. W rzeczy samej, jej ojciec jest specjalistą od win.
-Wiesz dlaczego przyniosłam właśnie czerwone wino?
-Nie mam pojęcia.
-Wzmacnia serduszko, więc może umocni nasze uczucia.
Cholera jasna, chyba dzisiaj jest dzień dobroci. Nie, nie, ja chyba śnię. Moje myśi się kotłowały. Raz kozie śmierć. Spróbuję. Jako, że właściwie moja oblubienica zapuściła na wierzy jakiś CeDek z wolną muzyką, postanowiłem wykorzystać ową sytuację. Podeszłem do niej. Akurat leciała Aisha w wykonaniu Piaska. Podszedłem. Teraz nie ma już odwrotu. Chwyciłem ją za biodra, wtuliłem delikatnie w siebie.
-Pawcio, wiesz... nie spodziewałam się
Zaczęliśmy tańczyć w końcu dyskretnie przysunąłem jej głowę do mojej, dając sobie chwilkę do namysłu.
-Mogę Cię pocałować?
-Słodziutki głuptasku, właśnie na to czekałam.
Najpierw subtelnie, potem coraz bardziej zdecydowanie. Potem ona przejęła inicjatywę. Rozpinała mi koszulę guzik po guziku, aż w końcu zostałem w samej koszulce. Wreszcie zdecydowała się na pocałunek z języczkiem. To było dopełnieniem wszystkiego. Ściągnąłem jej koszulkę, zostaław samym staniku. Nie prostestowała. Zdawać by się mogło, że czekała z utęsnieniem na tą chwilę. Odsunęła swoje usta od moich.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Chodźmy na górę - powiedziała z całą swą czułością w głosie.
Istota polegała na tym, że zawiązała mi oczy opaską. Zaprowadziła za rękę na górę.
-Poczekaj jeszcze chwilunię.
W końcu dała znak, że mam odwiązać opaskę. Moim oczom ukazała się Ona niczym Anioł w samej bieliźnie. Były to zwykłe figi, takie zielono-białe ze Snoopym i również tenże stanik z ową postacią. Na łóżku były czerwone satynowe poduszki, zapalone świece, lecz prześcieradło było białe, bawełniane.
-I jak? Miła niespodzianka?
-Wyglądasz prześlicznie...
W tej sytuacji były dwie dziwne rzeczy - prawie mi się film urwał i to, że mój przyjaciel obudził się do życia ze snu. Podeszła do mnie, dzikim gestem zerwała ze mnie koszulkę i raptownie zdjęła spodnie. Zostałem tylko w bokserkach a mój kumpel dawał po sobie poznać, iż chce się uwolnić ze zbednego odzienia. Zdjąłem więc majtki i zostałem zupełnie nagi jak nas pan Bóg stworzył. Teraz podszedłem do Aniołka i rozpiąłem jej zębami ! stanik i zdjąłem figi. Jej łono pokrywały kruczoczarne krótkie włoski jak to w okresie dojrzewania.
-Podobam Ci się nago? -wypaliła ni z gruchy, ni z pietruchy
-Jesteś ucieleśnieniem bogini.
Pchnęła mnie na łóżko, jej ręce zaczęły błądzić po mym ciele, moje po jej. Nie spieszyliśmy się. Czas to pieniądz.
-Na jakie igraszki masz ochotę?
-No niewiem
Położyła mnie na plecach i zaczęła rozmawiać z moim fajfusem. Oblizywała łapczywie moją żołądź, pieściła moje jądra, lecz nie miała zamiaru mi robić loda. Chciała poznać jego smak, ciepło, rozmiary. Fakt. Moje 17 cm w wieku 16 skończonych lat mogło zadziwić nie jedną dziewczynę. Aby było sprawiedliwie, ja zająłem się jej skarbem. Jej muszelka była taka dziewicza, różowiutka, w dodatku te włoski :):). Zacząłem jej robić delikatną, powierzchowną minetkę. Wzdychała, cicho jęczała. Gdy zobaczyłem pierwsze krople perłowego śluzu przestałem. Nagle przyponiało mi się, że zapomniałem prezerwatywy.
-Kurde, zapomniałem kondoma.
-Nic się nie przejmuj. Mam dziś dzień niepłodny, więc możesz mnie rodziewiczyć bez gumki.
Zacząłem więc ją pieścić, ułożyłem ją pod sobą, sama mi pomogła trafić w jej szparkę. Najpierw kochałem ją na pół gwizdka, bardzo delikatnie, potem już widziałem ten blask w jej oczach i wiedziałem -teraz albo nigdy. Delikatnie wwiercałem się w nią, aż natrafiłem na błonę.
-Czy jesteś gotowa? - spytałem
-Taaaakkkkkkkkkkkk - jęknęła.
Pchnąłem, pękła błona, trochę ją bolało, żeby aż tak nie krzyknąć w razie czego, wtopiła swoje białe zęby w mój bark.
-jestem twoja - wiła się na łóżku.
Wziąłem się więc do dzieła i zacząłem się z nią kochac na całego. Lizałem sutki, widziałem jak jej sterczą. Krzyczała na cały dom "OOO TTAAAAAAAAAKKKKK!!!" W końcu poczułem "mrówki" w lędźwiach i wystrzeliłem w nią białą salwą. Wyjąłem penisa, wypłynęła z niej mieszanina śluzu, krwi z rozdziewiczenia i mojego nasienia. W podzięce za stosunek, Karolina wzięła mojego członka do ust i oblizała. Uśmiechnęła się tylko i powiedziała
-Musimy to kiedyś powtórzyć.
Poszliśmy pod prysznic się wykąpać i jeszcze przez dłuższy czas się pieściliśmy.
Wróciliśmy na łóżko. Była 2.30. Słychać szczęk zamka. Jej tato wrócił. Myślałem, że jak nas tak zastanie to wykastruje. Jednak naprawdę zachował honor i poszedł do siebie do gabinetu. Zasnęliśmy zanurzeni czule w objęciach. Obudziłem się pierwszy o 11.30. Karolcia jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, jednak się zbudziła. Na dzień dobry pocałunek w policzek. Ogarnąłem się, ubrałem i zeszliśmy na dół.
-O Kurna, jej tata, co teraz będzie - kotłowałem się z myślami
Jednak przywitaliśmy się żółwikiem, krótka wymiana zdań.
-Córciu, zostaw nas na chwilę samych.
Karola wyszła do innego pokoju.
-Pawle, domyślałem się co się działo u was, czy kochaliście się? - spytał
-Tak - odpowiedziałem odważnie, licząc, że wylecę na zbity pysk.
-Powiem Ci, że ja, jako ojciec, uważam, że to właśnie Ty dobrze zrobiłeś że zostaniecie parą. Kilku innych knypków przyłaziło tu, ale oni byli jacyś tacy niewychowani, można by rzecz, że ordynarni. Ty jesteś inny. Lepszy. Szarmancki, czuły, opiekuńczy. Gratulacje.
Wszedłem do pokoju gdzie była Karola.
-Widać, że mój ojciec Cię polubił. To teraz czekają Cię przeprawy przez wykłady o winach i o sztuce.
-Wiesz, lubię takich ludzi. Honorowych i szczerych przedewszystkim. - odpowiedziałem
Pożegnałem się z tatą od Karolci i z samą Karoliną. Całus w usta i czułe objęcie właściwie zastąpiły wszystkie słowa. Jednak powiedziałem
-Było cudnie
A ona na to
-Wiem, dziękuję, że dałeś mi tyle rozkoszy. Chciałam, żebyś był moim pierwszym tak "na poważnie"
-A ja, że byłaś moją pierwszą dziewczyną, z która się całowałem i kochałem naraz.
Jeszcze raz się pocałowaliśmmy i wyszedłem do siebie. Wróciłem na 12.00. Rodzice nic się nie pytali o szczegóły, tylko czy fajnie się gadało. Opowiedziałem im o jego kolekcji win. Z Karoliną współżyjemy dosyć często i nie kryjemy się z tym. Jej ojciec wie, moi pewnie też, lecz nie dają tego po sobie poznać. Spędzamy również ze sobą każdą wolną chwilę. Rodzice pozwolili nam na wyjazd do naszego domku letniskowego, ale o tym się nie będę rozpisywał.

Siostra i ja

Było już po północy, moi rodzice spali jak zabici, oglądałem kino nocne kiedy Mary, moja siedemnastoletnia starsza siostra nagle weszła do mojej nory. Ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu jej blondwłose, niebieskookie, ciało (90-56-87) było okryte przewiewną, przezroczystą koszulą nocną. W mdłym świetle łatwo mogłem widzieć obrys jej ponętnych piersi. Kołysały się ekscytująco z boku na bok pozbawione podpory - stanika. Gdyby widok jej wspaniałych sutków nie był wystarczający do rozbudzenia mojego interesu, jej zakazana zabawa w kroczu dopełniłaby reszty.
Tutaj ujawniała się jej dorosłość, po raz pierwszy mogłem wyraĽnie zobaczyć ile w niej było kobiecości. Jej złotowłose wargi dosłownie pochłaniały swoje okrycie. Bezsensowny widok materiału ginącego w jej głębi wystarczył do natychmiastowej erekcji wielkich rozmiarów.
- Nie mogłam spać więc pomyślałam, że przyjdę zobaczyć co robisz.
Mary powiedziała to, odważnie podchodząc do mojej leżanki. Jej oczy spoczywały na moich napiętych szortach.
Ponętny uśmiech na jej twarzy mówił mi, że wie dokładnie co jest grane. Moja dwudziestocentymetrowa erekcja!.
- Oglądam telewizję.
Moje oczy przesunęły się od góry do dołu wzdłuż jej ciała. Była przepiękna.
- Teraz nie jestem pewien co oglądam.
- Co masz na myśli?
Mary oparła ręce na biodrach. Badała mnie. Wiedziała, że wygląda apetycznie.
- Pamiętasz ostatni raz kiedy widziałem cię nago? - zapytałem.
- Tak, ale wtedy miałam dwanaście lat.
Zarumieniła się.
- Wiem, byłaś wtedy najseksowniejszą dwunastolatką, o jakiej mógł marzyć chłopak.
Sięgnąłem w dół do swoich szortów
- Co to ma do rzeczy?
- Pięć lat temu wyglądałaś wystarczająco , żeby cię zjeść.
Sięgnąłem do rozporka i powoli go rozsunąłem odsłaniając moją ogromną erekcję. Jej oczy rozszerzyły się na widok mojego twardziela. Obserwowałem ją wiercącą palcem w kroczu jej majtek próbując dostać się przez materiał do środka.
- Dzisiaj wyglądasz wystarczająco dobrze do zjedzenia i... przelecenia.
Kiedy widziałem cię wchodzącą tutaj, byłem ciekawy, czy moja największy fantazja się spełni.
- Może... ale to zależy od dwóch rzeczy.
- Jakich?
Zacząłem gładzić mojego giganta z oczekiwaniem.
- Po pierwsze musisz przysiąc, że nie powiesz o tym żywej duszy.
- To nie wymaga przysięgi.
Pochyliłem się, aby złożyć pocałunek na wewnętrznej stronie jej uda.
- Po drugie, musisz zrobić to najpierw z Suzan.
- Co!?
Zacząłem sapać.
- Nie tak głośno.
Mary spojrzała w kierunku sypialni rodziców.
- Chcesz, abym najpierw przeleciał Suzan!? - powtórzyłem ciszej.
- Tak. Rozumiesz?
Przygryzła dolną wargę.
- Z przyjemnością ją przelecę. Serio.
- Jest gorącą suką i bardzo chciałem ją przerżnąć od dawna. Ale co z nami?
- Jestem teraz nagrzany. Chcę cię teraz.
Przyciągnąłem ją w swoje ramiona. Jej cipka znalazł się naprzeciw mojego fiuta. Oboje westchnęliśmy.
- Nie bądź taki niecierpliwy.
Mary zachichotała.
- Ja nie czekam!.
Sięgnąłem do jej piersi i zacząłem je pieścić przez koszulę. Jej sutki zareagowały natychmiast pulsując.
- Jest za późno, aby iść po Suzan. Poza tym mogłaby mi odmówić.
- Jesteś niemądry.
Mary odsunęła się ode mnie.
- Nie sądzę żeby cię odrzuciła. To był jej pomysł. Jest na zewnątrz i czeka na nas.
- Nie żartujesz?
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Mary sięgnęła pod swoją uwodzicielską krótką koszulę i zaczepiła kciuki o gumkę od jej majteczek. Z uśmiechem zsunęła je. Kiedy opadły na jej stopy, wyszła z nich i powiedziała.
- Chodź za mną, a pokażę ci dokładnie jak poważna może być nagrzana dziewczyna.
Podniosłem jej majteczki z podłogi i podążyłem za nią przez frontowe drzwi.
Podczas gdy przechodziliśmy przez sąsiedztwo poczułem słodki zapach jej cipki wwiercający się w mój nos.
Wchodząc do lasku na końcu ulicy Mary zwolniła.
Pomimo tego szła tak pewnie jakby to było boisko. Gdy gęste drzewa ustąpiły miejsca polanie usłyszałem kogoś w odległości nie większej niż 500 m.
- Suzan, to my.
Mary powiedziała cicho.
- Dzięki Bogu!
Ujrzałem postać zbliżającą się w naszym kierunku. Księżyc świecił tak jasno, że wyrźnie oświetlał piękną postać Suzan.
- Już miałam zrezygnować i odejść.
- Podejdź bliżej.
Mary zsunęła moje szorty i zaczęła gładzić mojego fiuta.
- Zobacz, warto było zaczekać.
- Jest wielki!
Suzan dyszała.
- Zawsze wiedziałam, że masz dużego, ale że aż tak. Richard… czy mogę go też dotknąć?
- Tak ...
Jęczałem z przyjemności jakiej doznałem, gdy druga ręka pochwyciła mój napęczniały członek. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
- Rozłożę ręcznik podczas, gdy wy będziecie się zaznajamiać.
Mary odsunęła się. Obróciłem Suzan, aby rozpiąć szereg guzików przytrzymujących jej koszulę na swoim miejscu i ściągnąłem ją, nie miała stanika. Jej piersi były mniejsze niż te mojej siostry, ale były perfekcyjnych rozmiarów i miały kształt kieliszka na wino. Zsunąłem jej majteczki i wsunąłem trzy palce między uda, aby przygotować ją do tego co nastąpi ale ona była już wilgotna i gotowa.
Usiedliśmy na ręczniku Suzan sięgnęła ręką do mojego fiuta, ociekał na jej dłoń, którą ona przesuwała w górę i w dół.
- Richard.
Moja siostra przerwała mój sen na jawie.
- Połóż się na plecach, a pokażemy ci co dwie dziewczyny mogą zrobić ogierowi.
Zlizując z palców słodki nektar Suzan położyłem się na ręczniku i czekałem. Mary przyklękła nad moim kroczem. Posunęła swoją gorącą cipką w górę i w dół mojego fiuta kilka razy. Ku mojemu zdumieniu odsunęła swoją cipkę i zeszła na dół aż jej twarz znalazła się nad moim kroczem. Zrozumiałem o co chodzi kiedy poczułem jej język smakujący jej przysmak. Wylizała mojego kikuta dookoła, następnie wzięła jego czubek do swoich gorących ust. Zacząłem jęczeć z niekontrolowanej przyjemności..
Suzan usztywniła mnie przysuwając swoją cipkę do moich ust. Natychmiast znalazłem się w siódmym niebie. Jadłem nektar z jej cipki podczas gdy Mary jadła nektar z mojego fiuta. Moja siostra oczywiście wiedziała jak wysysać fiuta. Jej rozgorączkowane usta pochłonęły całą jego długość. To było dla mnie nowe przeżycie. Chciałem spojrzeć w dół, żeby zobaczyć jej malutkie usta nasadzone na moim penisie, ale Suzan zaczęła jęczeć szepcąc, że już zaczyna szczytować. Wcisnąłem język w jej otwór dla tryskającej stamtąd nagrody. Smakowała bardzo dobrze, kontynuowałem spożywanie jej co w efekcie dało podwojenie wydzielania nektaru. W końcu mój fiut nie mógł wytrzymać więcej przyjemności.
Ostrzegłem Mary. Ku mojemu zdziwieniu chciała przyjąć moją spermę do ust. Gdy zacząłem, Suzan szybko przeniosła swoje usta w pobliże mojego fiuta. Mary połknęła kilka moich strzałów i zrobiła miejsce dla oczekujących ust Suzan. Zajęczałem i wypełniłem jej usta. Mary ponownie wzięła mojego fiuta i zakończyła wysysanie mojej spermy do sucha. Dziewczyny poszeptały między sobą i zachichotały. Następnie ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu Suzan położyła się na plecach podczas gdy Mary obróciła się, aby uzyskać pozycję sześćdziesiąt dziewięć. Wstrzymałem oddech, moje dzikie pragnienie obserwowania dwóch dziewczyn uprawiających seks właśnie miało się spełnić. Nagle głowa Suzan podniosła się i ujrzałem jej język dążący do wylizania przemoczonej cipki mojej siostry. Mary delikatnie wydała westchnienie podziwu, gdy jej głowa opadła, aby się odwzajemnić. Widziałem język Mary wsuwający się do oczekującej cipki Suzan. W końcu zacząłem oddychać. Obie wiedziały co robią. Na pewno już to wcześniej robiły, jakkolwiek byłem całkowicie pewien, że byłem ich pierwszy obserwatorem, i najprawdopodobniej ostatnim. Nie wymaga opisywania to, że mój zmęczony fiut natychmiast napęczniał. Obie miały kilka orgazmów i wyglądało na to, że nigdy nie skończą. Sądzę, że tak zadurzyły się w tym co robią, że zapomniały o mnie. W końcu przerwałem ich wyczyny wsuwając mojego fiuta między usta Mary, a cipkę Suzan. Mary pocałowała mnie w czubek fiuta i powiedziała.
- Daj jej to! Chcę to widzieć.............ten widok jest cudowny!.
Pochwyciłem Suzan dookoła talii i podciągnąłem ją w górę do lepszej pozycji na pieska. Przesunęła swoją cipkę naprzeciw mojego fiuta. Poczułem rękę na czubku. Wiedziałem, że to siostra pomaga mi trafić. Kiedy poczułem, że Suzan otwiera się przede mną odchyliłem się do tył dla lepszego nachylenia i wśliznąłem się do jej środka. Była ciasna, bardzo ciasna, ale również była wystarczająco mokra. Z jękiem przyjemności wchodziłem w nią coraz głębiej. Nagle poczułem opór. Fala ciepła przepłynęła przez moje ciało podczas, gdy jakieś wewnętrzne ssanie dosłownie wciągnęło mnie do oporu. Dyszałem z niespodziewanej przyjemności. Jeżeli Suzan nie była pieprzona jedynie pięciocentymetrowym ołówkiem to była dziewicą.
- OH!
Suzan jęczała.
- OH…OOOOH!
- Przepraszam.
Zamarłem.
- Nie wiedziałem. Nie chciałem cię skrzywdzić.
- TAK.........PIEPRZ MNIE!
Suzan zaczęła poruszać się w górę i w dół.
- Huh?
Byłem zmieszany. Nigdy wcześniej nie pozbawiałem dziewictwa.
- Nie bolało?
- Do diabła NIE......to było cudowne. Nigdy nie marzyłam, że mogę być tak pełna. Proszę rżnij mnie.
Nie marnowałem więcej czasu.
Zacząłem rżnąć dziewiczą cipkę Suzan długimi powolnymi pchnięciami, to doprowadziło nas do głośnego jęczenia. Mary, w międzyczasie, przelatywało przed oczami, jej krótkie życie. Popchnąłem twarz Suzan do cipki mojej siostry. Poszła za ciosem. Podczas rżnięcia Suzan obserwowałem jej język pracujący w cipce Mary. Właśnie pieprzyłem jedną z najlepszych cipek w moim życiu, ale już wiedziałem, że będą następne. Jakby umiejąc czytać w moich myślach, Mary podsycała moje odczucia liżąc i ssąc moje jądra. Kiedy Suzan zaczęła szczytować z moim fiutem w sobie to było jak eksplozja. Jej całe ciało wstrząsane było gwałtownymi skurczami, co doprowadziło do zadyszki. Wysunąłem mojego fiuta z jej otworu i zastąpiłem go cipką mojej siostry. Objęliśmy się mocno całując. Nasze języki przeszukały każdy szczelinę naszych ust podczas gdy ręce obmacywały całe nasze ciała. Czułem się jak ślepiec dotykający pierwszy raz. Obmacałem jej cipkę delikatnie ją głaskając. Uniosłem palce do wysokości gdzie mogliśmy oboje lizać i posmakowałem ją. Z chichotem odwróciła się ciągnąc mnie na siebie. Czubek mojego fiuta znalazł się tuż przed wejściem do jej czeluści rozkoszy, jakby to było ustawione. Oboje westchnęliśmy gdy wsunąłem mojego fiuta do jej aksamitnego tunelu. Drażniłem ją wkładając jej tylko czubek. Wsunąłem i wyciągnąłem kilka razy. Jej głębia wzywała jak żadna dotąd, ale panowałem nad rozwojem sytuacji. W końcu wepchnąłem trochę głębiej. W połowie drogi poczułem ścianę oporu. Jak przypuszczałem siostra również oddawała mi swoje dziewictwo.
- ZRÓB TO.......PRZERŻNIJ MNIE!
Mary zgięła nogi. Odchyliłem się do tyłu i wysunąłem kolana ponad jej uda po obu stronach jej pośladków. Widok mojego ogromnego dyszla otwierającego ją był co najmniej bezsensowny. Walka z żądzą doprowadzała do tego czego oboje chcieliśmy.
- OH BOŻE........TO MIŁE............TO TAKIE PRZYJEMNE!
Całe ciało Mary zadrgało. Konwulsje miały epicentrum wokoło mojego fiuta.
- NIE PRZESTAWAJ.........JUŻ ZACZYNAM!
Zgodnie z jej słowami poczułem jak jej cipka ożywiła się dookoła mojej męskości. Mięśnie kurczyły się i drgały dziko, dopóki fala za falą spermy nie wytrysnąłem. Wysunąłem się zostawiając jedynie czubek w środku. Mary naprężyła się, aby mieć w sobie więcej podczas szczytowania. Jak już zaczęło się kończyć wbiłem w nią stanowczo mój dyszel. Gdy uderzyłem w jej błonę zgiąłem się w pałąk. Jak tylko pomyślałem mój fiut był gotowy do przerwania w połowie, wtedy ona się poddała. Poszedłem na całość z głośnym jękiem. Jej głębia była przenikliwie gorąca.
- Przerżnij ją.
Jęknęła Suzan.
- Pokaż jej jakie to uczucie być rżniętą przez takiego ogiera jak ty.
Żadne z nas nie potrzebowało zachęty. Byliśmy już całkowicie zjednoczeni zanim Suzan skończyła mówić, jakkolwiek przypomnienie, że oprócz nas dwojga jest jeszcze ona i obserwuje naszą jazdę uczyniła naszą przyjemność o wiele większą. Rżnięcie siostry po raz pierwszy jest najprawdopodobniej najbardziej podniecającą rzeczą jaką chłopak może zrobić, ale robienie tego podczas, gdy inna dziewczyna dopinguje cię jest całkiem inną śpiewką. Rżnąłem Mary długo i powoli.
Mój fiut wędrował od samego wejścia do dna jej ciasnej, wilgotnej cipki. Kiedy szczytowała, kilka minut spożywałem jej orgazm. Jak już wylizałem jej cipkę do czysta pogrążyłem mojego fiuta na powrót do końca, poszedłem znów na całość. Za niedługo zbliżało się moje szczytowanie, odwróciłem się na plecy. Wziąłem srom Suzan do ust podczas gdy Mary dosiadała mnie. Wypełniłem cipkę mojej siostry podczas, gdy pożerałem cipkę jej najlepszej przyjaciółki. Miałem wytrysk mojego życia. Nie wiedziałem kiedy się to skończy. Strzał po strzale waląc jej zakazany otwór, nawet nie dbałem o to czy jest zabezpieczona czy nie. Ona oczywiście czuła to samo ponieważ ujeżdżała mojego konia nie przejmując się niczym.
Nasza trójka spędziła tam jeszcze blisko godzinę na obmacywaniu, pieszczeniu i rozmawianiu.
W końcu podnieśliśmy się i wróciliśmy do naszych domów i łóżek.


Polecamy:
filmy porno
sex filmy
gry erotyczne
darmowe porno
sex fotki
Linki:
mamuśki
moje historie ero
sex ciuszki
myśle o seksie
laseczki
opowiadania
seksowne wpisy
szparki
poprostu sex
ero opowiadania