wtorek, 27 października 2009

Olga internistka - cz.I

Udałem się na zakupy do hipermarketu. Samochód zaparkowałem w garażu. W sobotę, jak zawsze, było zdecydowanie więcej kupujących niż w tygodniu. Widać to był od razu po stopniu zapełnienia parkingu. Zamknąłem auto i skierowałem się do wejścia.
Moją uwagę ściągnęła blondynka zamykająca właśnie swój samochód. Zwolniłem od razu krok, aby bliżej się przyjrzeć. A było na co. Elegancka, ponętna, ubrana w garsonkę ze spódniczką, włosy proste ładnie upięte, delikatne czarne okulary na sosku. Czarne buty na wysokiej szpilce z dobranymi rajstopami dopełniały całości. W sumie nie wiem, co mnie w niej urzekło. Po prostu biła od niej swojego rodzaju aura zakamuflowanego erotyzmu, która kazała mi się zatrzymać. Poruszała się pewnym krokiem balansując swoimi pośladkami w iście mistrzowskim stylu. Wyjąłem telefon i udawałem, że dzwonię. Ona tymczasem, ruszyła do wejścia stukając obcasami.
W mojej głowie rozpętała się burza pożądania, po prostu pragnąłem ją poznać. Poznać ją i jej ciało. Jakaś niepohamowana siła kazała mi iść za nią. Trzymałem się w bezpiecznej odległości. Sobotni tłok ułatwiał zadanie. Obiekt mojego pożądania szedł na sam i wziął mały koszyk. Zrobiłem dokładnie to samo, gorączkowo rozmyślając nad sposobem nawiązania znajomości. Przecież znajomości nie zawiera się na zakupach w sklepie, myślałem. Śledząc ja miałem przyjemność zaobserwować ponętne kołysanie jej tyłeczka, nie jeden facet się za nią obejrzał. W pewnym momencie poczułem nawet ukucia zazdrości o jej tyłek. Chyba wariuję, pomyślałem. Starałem się pozbierać do kupy i jasno myśleć. Jednak supermarket nie jest dobrym miejscem na nawiązanie kontaktów, a ja nie mogłem jej po prostu stracić, pozwolić jej odjechać.
Do głowy przyszedł mi szatański pomysł. Odłożyłem koszyk i popędziłem do garażu. Okazało się, iż obok jej samochodu, czerwonego fiata, jest wolne miejsce. Na to tylko czekałem. Jak najprędzej ustawiłem swój pojazd koło jej wozu. Wysiadłem z samochodu i ukucnąłem przy kole mojej wybranki. Po minucie z koła zeszło całe powietrze. Pół planu wykonane. Z powrotem szybkim krokiem udałem się na górę. Wziąłem koszyk i w sklepie w galerii upiłem jakieś bzdety. Byle były duże i z torbą (że niby robiłem zakupy, później okazało się że kupiłem poduszki). Następnie czekałem krążąc przed kasami, aż pojawi się moja kobieta. Już zacząłem się zastanawiać czy aby mi się to wszystko nie uroiło, aż ją zobaczyłem. Wykładała towary na sklepową kasę. Nie wiem dlaczego, ale mój zareagował lekkim wzwodem. Zapłaciła za zakupy i skierowała się do wyjścia. Poczekałem minutę jak znikła w wejściu do garażu podziemnego i z bijącym sercem ruszyłem za nią. Kolejny etap planu się powiódł. Stała z otwartym kufrem z zakupami już spakowanymi i zdezorientowana patrzyła na koło. Podjechałem wózkiem do swego wozu i „pipnołem” centralnym zamkiem. Odwróciła się szybko, a widząc mnie lekko się uśmiechnęła uśmiechem osoby, która czegoś chce. Czekałem na ten uśmiech. Odwzajemniłem uśmiech.
Grałem jednak dalej i spokojnie otworzyłem klapę kufra i począłem pakować nieprzemyślane zakupy. Chciałem, aby pomyślała, że z moim odjazdem przejdzie jej koło nosa szansa na łatwą zmianę koła.
-Przepraszam Pana… O,..o to chodziło, pomyślałem.
-Tak, słucham. Odwróciłem się z uśmiechem, patrząc jej w oczy. W uroczo błękitne oczy.
-Widzi Pan, chyba złapałam gumę, i powietrze zeszło z koła. Odparła. W jej głosie była mieszanka pewności siebie, prośby i lekkiego zakłopotania.
-Rzućmy okiem.
Podszedłem i ukucnąłem przy uszkodzonym kole. Ona stanęła obok mnie. Udawałem że coś patrzę, że sprawdzam grubość bieżnika, że wentyl, że kołpak, że coś tam. W rzeczywistości nie mogłem się napatrzeć na jej piękne czarne klasyczne szpileczki i na łydki w pięknych czarnych rajstopach. Bardzo mnie to podniecało. W końcu z żalem podniosłem się do góry.
-Nie ma rady, trzeba zmienić koło. Pompowanie nic nie da, bo jest chyba uszkodzony wentyl. Powiedziałem stanowczym głosem znawcy motoryzacyjnego.
-W takim wypadku, czy nie zechciałby mi Pan pomóc? Zapytała zmieszana. Do prośby dołożyła delikatny uśmiech.
-Wspólnie jakoś sobie poradzimy. Powiedziałem z uśmiechem.
Zabrałem się do wymiany koła. Olga próbowała pomagać, jednak niewiele mogła zrobić, więc w czasie kiedy ja odkręcałem śruby stała oparta o samochód. Podczas pracy wymieniliśmy się wiadomościami o sobie. Dowiedziałem się, że jest lekarzem internistą. Nie ma dzieci, ale niestety ma męża, który obecnie wyjechał w tygodniową delegację. Prowadzi także prywatną praktykę. Ja z kolej opowiedziałem o swojej pracy i hobby. Wydawało się, że między nami zawiązała się nić sympatii.
Dokręcałem śruby z namaszczeniem i nie spieszyłem się. Chciałem jak najwięcej napatrzeć się na jej nogi. Olga chyba zauważyła, że dosyć często rzucam okiem na jej nogi, ale widać się tym nie przejęła. Czasami nawet, jakby na przekór, czasami wyjmowała nóżkę z buta i bawiła się nim lekko stukając. Widok był naprawdę apetyczny.
-Gotowe!! Powiedziałem, gdy skończyłem.
-Dziękuję bardzo! Czy mogłam by się jakoś zrewanżować? Zapytała chyba z grzeczności.
- W sumie mam pomysł na rewanż, ale nie wiem czy się zgodzisz..
- Mów, zobaczymy co da się zrobić. Uśmiechnęła się
-Konkretnie chodzi o wypisanie skierowania do lekarza specjalisty. Po prostu nie mam ochoty stać w kolejce najpierw do internisty a potem jeszcze do specjalisty. Wolę stać raz. Czy jest to możliwe?
-Normalnie tego nie robię, ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Umówmy się za dwie godziny na kruczej 15/8, tam mam gabinet.
- W porządku będę na pewno.
Uścisnęliśmy sobie dłonie, po czym Olga wsiadła do samochodu i odjechała. Nie mogłem się doczekać spotkania, popędziłem do domu, aby się przebrać i odświeżyć. Miałem tylko nadzieję, że on się nie przebierze.
Na pięć minut przed czasem zadzwoniłem domofonem, nie mogłem się doczekać. Furtka się otworzyła i po schodach dostałem się przed drzwi gabinetu internistycznego „Olga Krupińska, gabinet internistyczny”, jak głosił szyld powieszony na drzwiach. Otworzyła mi drzwi, i była ubrana dokładnie tak samo jak w sklepie. Dreszcz emocji przeszedł mi po plecach. Mijając ją w drzwiach pouczyłem subtelny zapach perfum. Okazało się, że prowadzi działalność w swoim mieszkaniu przeznaczając jeden z pokoi na gabinet. Zdało mi się, że w mieszkaniu poza nami nikogo nie było. Zaprosiła mnie do gabinetu gdzie zająłem miejsce przy biurku na wprost lekarki.
- Olga jestem. Podała mi dłoń na przełamanie pierwszych lodów
-Michał. Odparłem i uścisnąłem jej delikatną dłoń
-Więc w czym problem?
- Chciałby skierowanie, tak jak rozmawialiśmy w sklepie..
- Do jakiej specjalności?
- Urologa.
Słysząc to Olga zbystrzała i podniosła wzrok z nad papierów na biurku.
- A jaki masz problem? Zaskoczyła mnie tym pytaniem
- wolałbym o tym nie powiać,.. to sprawa intymna i trochę mnie to krępuje. Odparłem zmieszany. W końcu miała tylko napisać mi skierowanie.
- Panie Michale! Jestem lekarzem. Przed wypisaniem skierowania muszę Pana zbadać lub przynajmniej wiedzieć o problemie. Każdy chciałby iść bezpośrednio, bezpośrednio do specjalisty od razu, a później się okazuje że kardiochirurg leczy katar! Tłumaczyła podniesionym głosem nieznoszącym oznak sprzeciwu. Można było w głosie poczuć urażoną dumę.
-Jak Pana nie zbadam, a będzie kontrola wystawień skierowań, to będę miała nieprzyjemności, jeśli się okaże, że jest Pan zdrowy. Tak to wymyślił ustawodawca, do lekarza internisty najpierw, a dopiero później do specjalisty.
Przy takiej nawale silnych argumentów, nie miałem wyjścia, jeśli chciałem utrzymać miłą atmosferę. A chciałem miłą atmosferę utrzymać za wszelką cenę.
- dobrze, już dobrze. no więc,.. mam problem z przedwczesnym wytryskiem….jakoś tak to wszystko wychodzi podczas miłości że za szybko…no wie pani o co chodzi…. Wybąkałem jąkając się.
Olga wyciągnęła notes.
-rozumiem. Wysypia się Pan?
- Tak
- spożywa Pan dużo alkoholu, pali papierosy? Dalej pytała notują moje odpowiedzi w zeszycie.
- piję czasami a i podpalać mi się zdarza, ale tylko od święta.
- często uprawia Pan seks?, często powtarzają się problemy z przedwczesnym wytryskiem?
W jej ustach słowo „wytryskiem” zabrzmiało naprawdę podniecająco.
- średnio tak dwa-trzy razy na tydzień, a problem się powtarza mniej więcej, co drugi raz.
- Rozumiem, rozumiem. Mówiła ciągle notując.
-Co u Pana wywołuje stan podniecenia?
To pytanie wydało mi się trochę wykraczające poza granice lekarskiego wywiadu, lecz nie uchyliłem się o odpowiedzi.
- jeśli Pani pyta, to…… to szpilki damskie i seks analny. Odparłem pół żartem, pół jednak serio.
- takie szpileczki jak moje? Zażartowała z uśmiechem.
Nic nie odpowiedziałem, tylko spuściłem wzrok i zarumieniłem się.
-Czy często uprawia Pan seks analny?, i czy podczas tego rodzaju stosunku także dochodzi do wcześniejszej ejakulacji? Wywiad toczył się dalej.
- Powiedzmy, raz w tygodniu. Jednak przy wkładaniu …w …”w pupę” zazwyczaj mam już pierwszy wytrysk za sobą. Wtedy mogę się kochać dłużej. Powiedziałem patrząc jej w oczy. Problem jednak w tym, że wszystko co powiedziałem było bujdą. Nie kochałem się nigdy analnie, choć często o tym marzyłem. Postanowiłem jednak grać doświadczonego wyjadacza seksualnego, mimo iż przedwczesny wytrysk do tego nie do końca pasował.
Zauważyłem, że tym razem to ona się zarumieniła.
-Czy u trzymuje Pan stały kontakt seksualny z jedną osobą? Powiedziała już trochę innym głosem, jakby cichszym.
- Przed miesiącem skończył się mój czteroletni stały związek.
- Proszę się rozebrać, obejrzę Pana, tam przy łóżku. Powiedziała.
Nie chciałem słuchać znowu gadania o kontrolach i tym podobnym, więc spełniłem jej rozkaz. Zdjąłem koszulę i podkoszulkę zostając na sobie spodnie. Olga wstała i wyjęła stetoskop. Podeszła stukając obcasami. Osłuchała mnie w kilku miejscach. Po osłuchaniu klatki piersiowej usiadła na łóżku, ja natomiast stałem dalej. Jej bliskość sprawiała naprawdę miłe uczycie.
-Proszę abyś teraz abyś zdjął spodnie. Zakłopotany coraz bardziej ściągnąłem spodnie. Trochę się bałem, gdyż mój penis trochę zdążył się powiększyć.
- majtki również. Muszę zbadać Pana całościowo. Proszę się nie obawiać, jestem lekarzem.
Krew w żyłach nagle zaczęła pulsować gwałtownie. Serce bić szybciej. Zimny pot oblał ciało.
Według jej życzenia zdjąłem majtki. Stałem skierowany do niej pośladkami bojąc się przekręcić.
Poczułem jak jej ręce spoczęły na biodrach. Obróciła mnie o sto osiemdziesiąt stopni, tak że do tej pory zwisający kutas znalazł się wprost przez siedzącą na łóżku Panią doktor.
Pulsująca w żyłach krew dopłynęła do członka i spowodowała jego powiększenie. Przed twarzą Olgi, oddalony o kilkanaście centymetrów, powoli piął się do góry mój kutas, aż do osiągnięcia całkowitego wzwodu. Z czubka penisa w czasie powiększania, trochę zeszła skórka napletka, odsłaniając główkę. Z czubka żołędzi powoli wysączyła się kropelka. Cała ta sytuacja była niezwykle podniecająca.
-Widzę, że ze wzwodem nie ma Pan problemów. Stwierdziła.
Nie dotykając mnie dokładnie obejrzała moje przyrodzenie prężące się przed jej nosem w pełnej krasie. Po dość długich oględzinach z każdej strony, odezwała się:
- proszę się nie denerwować, odciągnę teraz napletek, musze zobaczyć jak wygląda żołądź.
Jak powiedziała tak zrobiła. Nie protestowałem, w sumie bardzo tego chciałem. Jej ręka obieła penisa i delikatnie się zacisnęła. Czułem, że zaraz odlecę. Skórka napletka rozpoczęła powolną podróż do nasady prącia. Oczom Olgi w końcu ukazała się w całości pulsująca czerwona nabrzmiała głowa żołędzia. W tym momencie po moim ciele zaczęły przechodzić ciarki, poczułem nagle nadchodzący nieuchronny orgazm. Nie mogłem go już powstrzymać.
Sperma zaczęła gwałtownie i niespodziewanie nawet dla mnie tryskać z kutasa. Olga zupełnie zaskoczona, cicho krzyknęła. Nie wiedziała chyba właściwie, co się stało. Pierwsze dwa wytryski ozdobiły jej czoło i okulary, pozostałe trafiły na nos i do uchylonych z wrażenia ust. Widać było, że z wrażenia nie mogła się ruszyć i z zamkniętymi oczami przyjmowała spokojnie na siebie prysznic nasienia. Oddychałem głośno. Chciałem, aby ostatnie porcje spermy upadły na jej czarne szpileczki, co mi się udało zrobić. Po sześciu strzałach, gdy fallus wydobył z siebie ostatnie krople nasienia, Olga doszła do siebie. Ręką zaczęła dotykać się po obspermionej buzi. Widziałem, że krople przy buzi wsunęła sobie ukradkiem do ust. Oddychała ciężko, kontemplując moje opadające podniecenie. Jej twarz, włosy, garsonka, i buty całe pokryte były mokrymi plamami.
- Mówiłem, że mam problem z przedwczesnym wytryskiem….
Olga wstała z łóżka i powoli stukając zaspermionymi obcasami podeszła do biurka i usiadła na krześle. Muszę przyznać, że bardzo było jej ładnie w tym ubraniu i nasieniem na buzi. Nic nie mówiła. Ja usiadłem na łóżku i odpoczywałem. Nie wiedziałem za bardzo co zrobić, chyba była na mnie zła. Czekałem na dalszy rozwój wypadków zbierając siły.
CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Polecamy:
filmy porno
sex filmy
gry erotyczne
darmowe porno
sex fotki
Linki:
mamuśki
moje historie ero
sex ciuszki
myśle o seksie
laseczki
opowiadania
seksowne wpisy
szparki
poprostu sex
ero opowiadania